
Wszyscy (no prawie wszyscy) uwielbiamy spędzać czas w fajnym towarzystwie, z sensownymi (bardziej lub mniej) ludźmi. A kiedy już dojdzie do takiej zbieraniny, warto mieć to coś. Coś co robi furorę na imprezach, posiadówach, tańcach i baletach. Mowa o popularnej już u nas Sheeshy. Sheesha, shisha, nargila. Jak kto woli. Na pewno w przyszłości zamieszczę tekst traktujący bliżej o fajce wodnej natomiast teraz zapraszam na… porównanie!
Chciałbym (jak zwykle u mnie) przedstawić Wam porównanie, dwóch produktów o tym samym przeznaczeniu, a bez których żadna sheesha działać nie będzie. Chodzi o węgielki. Tak, właśnie węgielki. Przedmiotem testu został węgięl z rozpałką firmy „Three Kings” z Holandii ( 10 sztuk za 9 zł, pakowane w sreberko), oraz tak zwany „cocobrick” czyli węgielek kokosowy ( 0,80 zł za sztukę).
Węgielki służą do podgrzewania melassy (specjalnego tytoniu) który znajduje się we wnętrzu cybucha. Do podgrzewania podkreślam, nie palenia. Spalona melassa to zła melassa. Węgielki umieszcza się nad cybuchem najczęściej na folii aluminiowej (ze zrobionymi własnoręcznie dziurkami, mogą być wzorki :D ) opinającej cybuch, bądź na specjalnym „grillu”- metalowej podstawce z dziurkami. Dziurki są po to, aby powietrze które chcemy wciągnąć razem z dymkiem mogło bez oporów rozżarzać węgielek, przechodzić pomiędzy melassą i mieszać się z dymem. Tyle o technice w okolicach cybucha.
Było trochę teorii, teraz przejdźmy do porównania.
Zaczynam oczywiście od rozpalenia węgielków. Oba węgielki pod tym względem się znacząco różnią. O rozpaleniu węgla kokosowego w warunkach „zewnętrznych”, dajmy na to w parku – możemy zapomnieć. Chyba, że dysponujemy kuchenką turystyczną (wystarczy jeden palnik gazowy), grillem lub ogniskiem. Wtedy odpowiednio wkładamy węgielek pomiędzy rozżarzone elementy i w jakieś 8 min. powinien być gotowy (mowa o rozpalaniu w ognisku/grillu), na palniku może iść opornie – zwłaszcza gdy przeszkadza nam wiatr, ale myślę że przy dobrych patentach da się to zrobić w jakieś 18-22 minuty. Różne źródła i użytkownicy powiadają, że kokos rozpala się 20-30 minut. Mi udało się osiągnąć idealną temperaturę po ok.15 min na kuchence gazowej w domu (na zdjęciu widać rozpalanie). Jest to bardzo przyzwoity wynik. Spróbuję się dowiedzieć jaka dokładnie firma produkuje ten dokładnie węgielek, ponieważ kupowałem na sztuki, nie mam żadnego markowego opakowania.
Węgielek z rozpałką. Do jego rozpalenia wystarczy jedna! zapałka. Jeśli nie ma uciążliwego wiatru możemy z zapałką i draską w garści śmiało podjąć próbę rozpalenia „na szlaku”. Iskry rozpalającego się węgielka to coś niesamowitego, przynajmniej dla mnie. Takie malutkie prywatne fajerwerki : ) Węgielek sam się rozpala, wypada go odmuchać z każdej strony by zażarzył się powierzchnią na której chcemy go położyć. Jest gotowy po ok.3 min od zapalenia. Bardzo wygodne.
Oba węgle mają swoje plusy i minusy.
Kokosowy węgiel nie wydziela, żadnego dymu i nieprzyjemnego (duszącego!) zapachu rozpałki przy rozpalaniu. Nie wdychamy także tych szkodliwych substancji przy paleniu. Jest zdrowszy od węgla z rozpałką ponieważ osiąga niższe temperatury, dzięki czemu z tytoniu wydziela się mniej szkodliwych substancji. Coco efektywnie może się palić ponad 2 godziny ! :D Nie brudzi aż tak, popiół nie rozsypuje się tak tragicznie jak to bywa w przypadku konkurenta. No i oczywiście wspaniały smak melassy nie jest niczym zmącony (rozpałka czasami tragicznie psuje nasze odczucia i walory smakowe tytoniu). Czujemy jedynie naturalny smaczek. Co do wydzielanego dymu nie zauważyłem istotnej różnicy, jest to raczej sprawa ilości nałożonego tytoniu i jego świeżości (wilgotności).
Minusy kokosa to czas rozpalania w który jest tak długi, że możemy stracić ochotę na nargilę. Samo rozpalanie jest dużo bardziej kłopotliwe, niż w przypadku rozpałkowego. Trzeba też na niego często dmuchać aby zawsze był idealnie rozżarzony (ma mniejszą powierzchnię więc to bardzo istotne). Dłużej musimy czekać na podgrzanie tytoniu, ponieważ jego temperatura jest niższa.
Węgielek z rozpałką jest fantastyczny pod względem szybkości i łatwości rozpalania. Jak wspomniałem, można bez problemu poradzić sobie z nim nawet w parku przy wietrze. Jeżeli chcesz popykać, to podpalasz węgielek i za chwilkę jest już gotowy, to duży plus. Jeżeli jest nie używany, jest mniej kruchy od kokosowego, więc można go transportować bez obaw, że nie będzie czego zapalić.
Rozpałka to rozpałka. Coś za coś. Przy rozpalaniu dostajemy czarny dym, iskry i zapach (niekoniecznie miły ale bez przesady) rozpałki gratis. Smak melasy często ulega pogorszeniu, ale nie jest to na dłuższą metę tak uciążliwe aby przestać korzystać z usług rozpałkowca. Niestety czasami jest nie do wytrzymania i trzeba zakończyć sesję, lub chociaż zarządzić przerwę techniczną na rozpalenie nowego. Spalający się rozpałko wiec strasznie się rozsypuje, w efekcie czego popiół łatwo wpada przez dziurki do melasy. Jeżeli popielniczka jest dość mała to ryzykujemy przy przesuwaniu/ustawianiu węgielka , odpryski/iskry/popiół na podłodze lub co gorsza dywanie. Osobiście stosuję wszelkiej maści podkładki które zabezpieczają w jakimś stopniu przed niechcianymi dziurami w dywanie. Najlepiej sprawdza się oczywiście coś niepalnego. Na przykład metalowa taca czy tacka z piekarnika.
Korzystam z usług obu węgielków wg. potrzeb. Profesjonaliści zarzekają się, że tylko kokosowy jest godny użycia, dla nich najważniejsza jest przyjemność płynąca ze smakowania tytoniu. Węgielek kokosowy to zapewnia :) Ale nie obrażajmy się na rozpałkę, ponieważ w wielu sytuacjach okazuje się zbawienna.
Mam nadzieję, że cokolwiek wyjaśniłem, choć trochę zainteresowałem, ciut pomogłem w wyborze odpowiedniego napędu fajki wodnej.
W przyszłości zapraszam na szczegółowe przedstawienie sheeshy.



Nie wiedziałem o istnieniu kokosowych, dopóki Ty mi ich nie pokazałeś. Widziałeś swoją drogą mój dywan? Wszystkie dziury zawdzięczamy właśnie sziszy.
OdpowiedzUsuńCo do palenia na dworze: na Pradze jest kebab przy wiatraku, gdzie wieczorami Turcy siadają przed wejściem i kopcą taką wielką faję, czasami częstują, jak czekasz na papu (-:
Smak rzeczywiście jest wyraźniejszy i bardziej "naturalny" przy kokosach (chociaż twój tytoń smakuję bułą ;P), ale według mnie dymu jest znacznie mniej. Wiem, że częściowo przez to iż twój tytoń jest stary, ale jednak jak wspomniałeś kokosowy ma mniejszą powierzchnię i gorzej to wszystko się grzeje. Dobra nie ważne, mam nadzieję, że wiadomo o co chodzi :) Chciałem coś jeszcze napisać, ale zapomniałem xD
OdpowiedzUsuńTo napisz jak sobie przypomponisz. No wiśnia czasem pojedzie bułką (ale taką świeżutką z pieca!). Mój tytoń nie jest stary. Jeśli by przeliczyć na ludzkie lata miałby jakieś 28. Chyba nie pamiętasz cytrynowej melasy Kitraka, która w sumie była bardziej podobna do wiórków/opiłków z drewna :P
OdpowiedzUsuńCo do dymu, to nie wiem czy pamiętasz ale jak się rozgrzał,było OK :P
Pozdrawiam
Masz coś do mojej melasy? :P Została spożytkowana i tragedii nie było. :P
OdpowiedzUsuń/mk
Było ok, ale dlatego, że się węgielek rozjebał na dwa i leżał na większej powierzchni. A twoja "melasa", Kitrak, byłaby dobra gdyby nie była taka sucha.
OdpowiedzUsuńSucha, czyli stara. Johnny, rozłupywanie tych węgielków (kokosowych) na połówki jest wskazane, a nawet polecane przez innych użytkowników :)
OdpowiedzUsuń