poniedziałek, 14 września 2009

W tą sobotę ja i Johnny postanowiliśmy urządzić sobie Nocny Rower. Tak, może to akurat w naszym przypadku powiedziane bo wypad trwał zaledwie do 00:00. Ale od początku, zaczęliśmy o 19…
…i pedałowaliśmy w kierunku Parku Szymańskiego na Woli. Fajna miejscówka na pokulanie we w te i we w te. Toż tam mnogo bajsyklowych ścieżków. Ponadto jest tam parę miejscówek dla początkujących Riderów do poskikania i skillowania :)
Johnny od razu uderzył na potężny jak na umiejętności przez nas prezentowane murek. Powtórzył zeskok 3 razy, podczas gdy jego amor piszczał i syczał z bólu. Ale nic się nie stało. Nabił parę punktów doświadczenia i mieliśmy ruszyć dalej atakować coraz to bardziej wyrafinowane przeszkody. Pierwszą z nich były 4 schodki znajdujące się 5 metrów od rzeczonego murka.  Johnny pierwszy, ja tuż za nim. Gdy byłem podczas lotu astralnego z 4 schodów, John już czekał na dole… z przerzutką wbitą pomiędzy szprychy. Znowu :/ tym razem nie urwał się hak. Złamała się cała przerzutnia, i to w dwóch miejscach na raz. Ciekawe. Nie mamy pojęcia jak to się stało. Nie mam pojęcia jak to się dzieje, że Dżon gubi jakąś część na każdym wypadzie. Niesamowite .
No nic, Johnny znowu się poruszał na singlu i jakoś popedałowaliśmy do jego domciu. U Johnniego pograliśmy i podarliśmy ryja, próbując śpiewać Ozzyego – na balkonie :) Wymontowaliśmy przerzutkę z drugiego rowra Dżona (niezły burżuj nie?) i byliśmy bardzo szczęśliwi :D
Następnie udaliśmy się do mnie wyprowadzić piesy, ale mniejsza. W końcu…
Wyruszyliśmy! Nasza przyjaciółka noc czekała na nas od paru dobrych minut, my czekaliśmy na nią. Tylko nas dwóch i puste ulice. Świecąca co druga latarnia, koty na polowaniu, pojedynczy przechodnie. Przyglądaliśmy się tabliczkom, które niezwykle nas interesowały :) Eksplorowaliśmy ciemne zakątki naszej dzielnicy wjeżdżając na każdy nie do końca domknięty teren na który w dzień nie dało rady by się dostać. Ciekawe uczucie rozkoszowania się pustką i dreszczykiem tam „gdzie nie można być”, nic wielkiego, a jednak… nagle przerwane przez ujadanie psów które podbiegły, na szczęście tylko do siatki. Uff… Udaliśmy się pozwiedzać „dzielnicę przemysłową” przy Ordona. Dziwni ludzie tam są, powiadam Wam. Udało nam się wjechać na teren hurtowni spożywczych czy czegoś w tym rodzaju. Następnie ujrzaliśmy wielkie kominy, silosy. Niesamowity widok na wyciągnięcie ręki w mrocznej scenerii. Obok nas przejechał jakiś typ w ciemnym mafijnym Audi, oczywiście z jakimś nieszczęśliwcem w bagażniku. Wyminął nas i jechał – jak z naszych obserwacji wynikało – przerobić go na kiełbaski do zakładów mięsnych obok. Moje słowa tego nie wyrażają, ale byliśmy w szoku podczas gdy 3 wyjeżdżające ciężarówki po kolei chciały nas przejechać. Gdyby to nie była rzeczywistość - w której albo losowo masz spokój, szczęście lub wielkiego pecha – ale film, bylibyśmy zgubieni, ponieważ rowr Johna znowu postanowił odmówić posłuszeństwa. Tym razem zaprotestował łańcuch. Spędziliśmy więc 30 min przy pobliskiej latarni skuwając cholerny, złośliwy łańcuch.
Wróciliśmy do domu idealnie przed deszczem i bez większych sensacji. Morał z tego taki, iż muszę brać ze sobą aparat, który pozwoli moim fotkom opowiadać Wam więcej niż moje – z trudnością dobrane słowa. Fotki z komórki są cienkie, jeżeli nie tragiczne.
Nie mogę się doczekać następnego, naprawdę nocnego i mocnego wypadu. Nocnego Rowra!
Pod spodem fotki Blow Job'a Joe Blow'a, złamanej przerzutki i walki ze sprzętem.



5 komentarzy:

  1. Ej, przyczynę złamania przerzutki już znamy, a zerwany łańcuch wynikał ze złamania przerzutki ;P Zapomniałeś napisać o ciężarówie wywożącej złoto ;) A na następny Nocny Rower (tym razem prawdziwy) możemy się wybrać w łikend.

    OdpowiedzUsuń
  2. W niedzielę mam ważną imprezę :P ale sobota, łaj not? :D

    Zawsze możesz dopowiedzieć o czym zapomniałem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A czy przyczyną złamania przerzutki nie była źle wyregulowana granica?

    OdpowiedzUsuń
  4. Stary, dokładnie to samo w serwisie powiedzieli ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, no to naprawdę niesamowite! To może teraz zastanówcie się, jak wyregulować granice w tej nowej przerzutce. A tak zupełnie serio, to najlepiej, jakby Johnny kupił Sorę przyjechał do mnie i kazał ją sobie zamontować. Jak mnie uraczy do tego Dębowym Mocnym to z uśmiechem na ustach mu wszystko wyśmigam (-:

    OdpowiedzUsuń